TumblZone

Follow Your Passion: A Seamless Tumblr Journey

First Impressions - Blog Posts

4 years ago

*Looks at Lucio and looks towards the Camera*OH GOD HE'S HOT!! 😳😳😳

*Looks At Lucio And Looks Towards The Camera*OH GOD HE'S HOT!! 😳😳😳
*Looks At Lucio And Looks Towards The Camera*OH GOD HE'S HOT!! 😳😳😳
*Looks At Lucio And Looks Towards The Camera*OH GOD HE'S HOT!! 😳😳😳


Tags
3 years ago

Właśnie wróciłam z nowego Suicide Squad i najlepsza opinia jaką mogę w tym momencie napisać, to to, że chcę, żeby James Gunn zrobił filmową adaptację One Piece.


Tags
3 years ago

Rise of the Titans przypomina mi plac zabaw czy karuzelę. Najważniejsze jest, by się dobrze bawić na przejażdżkę. Wszystko co się dzieje ma być cool. Dzieje się dlatego, że jest cool. Nawet postacie które obserwujemy tak uważają. Film bardzo mi przypomina o innych dziełach, jak Spy Kids albo nawet We Could Be Heroes.

Z tym podejściem jest jednak wiele problemów.

Po pierwsze, nikt nie podszedł do tego filmu z taką myślą. Całość stara się być dramatyczna i poważna. Stara się poruszać ważne wątki. Ten film się stara.

I wszyscy oczekują, żeby się starał, bo to jest Trollhunters. Seria, która dostała nagrody, która ma reputację, która zaczęła to wszystko. To nie jest tylko jakiś spin-off.

No i na koniec. Ta seria zaczęła się w 2016. Pięć lat temu. Nie możesz kierować czegoś z taką historią tylko do dzieci, a nawet głównie do dzieci. Musisz to zrobić "dla wszystkich". To musi być coś, co widzowie dorastający z serią będą w stanie z zadowoleniem oglądać.

Przez to wszystko, karuzela wygląda jak dom, który się rozpadł. Pojawiają się kompletnie bezużyteczne wątki, postacie znikają, a niektóre wydarzenia przestają mieć wagę. Zaczynasz zadawać sobie pytania, których nie powinieneś.

Niestety, nie byłam w stanie wyłączyć myślenia na tyle, by się na tym filmie bawić. Wyglądał prześlicznie. Sceny walki były zrobione przepięknie, i gdy ktoś jest w stanie się choćby na chwilę zagubić w świecie przestawionym i nie zadawać niepotrzebnych pytań, to mógłby się na tym filmie dobrze bawić... Jeśli wyłączy, kiedy zegar pokazuje 15 minut do końca.

Bo zakończenie psuje jakiekolwiek pozytywne wrażenia można mieć z tego filmu. To coś, czego nie da się moim zdaniem zignorować. To, że nie ma absolutnie żadnego sensu, niszczy cały dramatyzm filmu i pokazuje środkowy palec wszystkiemu co nam powiedziano nie tylko w Wizards, ale także w Trollhunters, serii, do której to ma być ostateczne podsumowanie, to tylko czubek góry lodowej problemów. To najgorszy pomysł jaki się przytrafił temu filmowi i powinien zostać wśród fanfików. Nic nie jest w stanie go uratować.


Tags
3 years ago

The Owl House S02E10:

Uwaga, spoilery!

Jestem naprawdę dumna z Luz. Udało jej się w końcu zrobić portal!.. Tak jakby. Zrobienie portalu do lustrzanego świata przy pierwszej próbie jest i tak jest imponującym osiągnięciem.

Przy okazji cały projekt tego świata jest przepiękny. Nie coś, co w pierwszej kolejności by mi się kojarzyło z lustrami, ale to czyni go jeszcze bardziej unikalnym.

Ten odcinek był naprawdę emocjonalny, zwłaszcza pod koniec.

Vee jest dla mnie bardzo ważną postacią na kilku płaszczyznach.

Z jednej strony, to miły twist na ten cały "creepy Luz" motyw. Było o tym tysiąc teorii, ale o takiej jeszcze nie słyszałam. Żadna nie była taka... niewinna. Czysta. Ot, dziecko, chciało mieć rodzinę, miejsce, gdzie może należeć, dom. To wręcz odbicie historii Luz, wręcz na miejscu jest, by ktokolwiek zajął jej miejsce był w podobnej sytuacji.

Z drugiej strony, podkreśla w jakiej sytuacji w świecie ludzi była Luz. Kiedy w grę wchodzą interakcje z... ludźmi, zwłaszcza rówieśnikami, Luz przycicha, jest przerażona, próbuje ukrywać emocje. Widać, że była dręczona, wyśmiewana, odpychana przez osoby w jej wieku. Była samotna. Ale odnalazła swoje miejsce na Boiling Isle, tak jak Vee odnalazła się w świecie ludzi. Niektórzy ludzie naprawdę mogą wydawać się innymi osobami w odpowiednim towarzystwie. Co nie zmienia faktu, że widzenie, jak inni są naturalni w sytuacjach, które dla ciebie są potwornie trudne, naprawdę boli.

Vee jednocześnie pokazuje wiele problemów z traumatycznymi przeżyciami: - nie wszystkie osoby które mają traumatyczną przeszłość mogą siebie nawzajem zrozumieć i mogą się do siebie odnosić. - porównywanie traumy (i problemów), które moim zdaniem jest sporym problemem wśród ludzi, ale też w dużej mierze wśród dzieci. Rówieśnicy się z ciebie naśmiewają? Twój tata pracuje za granicą i prawie go nie widujesz? Ktoś tam jest bity przez opiekunów alkoholików, jak śmiesz narzekać. Podoba mi się, że Owl Hose w pewnym stopniu próbuje to poruszyć. Nie ważne jak duże problemy ma ktoś inny, to nie sprawia, że twoje są nieistotne. - bardzo często ocenia się ludzi po pozorach, nie wiedząc z czym musieli sobie radzić do tej pory. Wszystko wydaje się okej, więc nie mogło być gorzej wcześniej. Śmiejesz się i bawisz, więc nie możesz mieć depresji. Ktoś jest miły i kochający, więc nie ma mowy, że zawali jako rodzic.

Camila była w tym odcinku naprawdę cudowna. Jedną z najlepszych rzeczy w The Owl House jest to, że mam wrażenie, że postacie to mogliby być prawdziwi ludzie. Tak się zachowują, tak reagują na rzeczy. I Camila nie była tutaj wyjątkiem. Była naprawdę cudowna.

Also, miło wiedzieć, że Eda sprawia problemy w obu światach.

Końcówka odcinka mnie złamała. To była najbardziej emocjonalna część. Zbyt emocjonalna jak dla mnie. Nie mogę tego przetrawić.

Nienawidzę, że to już koniec tej połowy i że będziemy musieli czekać niewiadomo ile na kolejne odcinki. Chociaż zaraz zaczynam studia, więc może to jednak dobrze. Dziękuję wszystkim, którzy czytali te moje brednie.


Tags
3 years ago

Moje przemyślenia o The Owl House S2 E09:

Uwaga spoilery!

Oh, wow. W końcu mamy twarz Belosa. Wow. Wow.

Nie tego się spodziewałam.

Jednocześnie mamy też naprawione drzwi i ktoś w końcu wykminił, że potrzeba klucza Luz. Tak troszkę.

Powrót Huntera! Tak na to czekałam! Dostaliśmy więcej relacji między nim i Belosem! To naprawdę słodko-straszna i toksyczna relacja. Moje serce się dla niego łamie.

A, no i widzieliśmy jak walczy ze swoim palizmanem zamiast z laska od Belosa, co jest przepiękne i co uwielbiam. Czekałam na to, chcę zobaczyć tego więcej.

To jak bardzo Amity denerwowała się jeśli chodzi o jej relację z Luz było strasznie słodkie. Zwłaszcza, że było to skontrastowane z Hunterem. Oboje mieli ciężkie dzieciństwo z kontrolującymi rodzicami stosującymi przemoc jako karę. Oboje byli zawsze karani za niepowodzenia i porażki, za nie spełnianie oczekiwać.

Różnica polega na tym, że Amity już udało się postawić swoim oprawcom, zaczęła wyrywać się spod ich wpływu i znalazła miejsce gdzie jest bezpieczna, gdzie może być sobą. Tak, wciąż chodzi zdenerwowana i łatwo jest jej widzieć stare schematy w nowych relacjach (zwłaszcza, kiedy Hunter ją popchnął w tym kierunku) ale jest już z nią lepiej.

Hunter tego nie ma. Poza palizmanem, który jest naprawdę lojalny, Hunter nie ma nikogo poza Belosem, do kogo mógłby wrócić. Jakakolwiek relacja jaką miał z Luz kilka odcinków temu nie jest jeszcze tak mocna czy istotna. A fakt, że Eda postanowiła się z niego ponabijać na pewno nie pomógł. Jest uwięziony w tej toksycznej relacji bez drogi ucieczki... czy jakiegokolwiek zrozumienia, że jest zła.

A jeśli chodzi o Edę... cóż, ona i King nie mieli wielkich wątków w tym odcinku. Widzieliśmy jak opanowali swoje nowe moce, nawet jeśli Eda miała z tym więcej problemów.

Reszta grupy robiła za niańki dla chorej Luz... i sobie za bardzo z tym nie radziła. Ale się starali, a to jest najważniejsze.

Ten odcinek koniec końców skupiała się na Amity i Hunterze, więc reszta nie miała aż tyle miejsca, ale to mi nie przeszkadza. Dostaliśmy sporo rozwoju, zwłaszcza dla Huntera. Po tym wszystkim mam bardzo złe przeczucia jeśli chodzi o niego i jego palizmana. I mam jeszcze gorsze przeczucia, jeśli chodzi o kolejny odcinek.

Na razie to wszystko. Do nstępnego!

Tym razem spróbuję się wyrobić na czas...


Tags
3 years ago

The Owl House S2 E08:

Uwaga! Spoilery!

Odcinek Hoody-centryczny!.. Nie czekałam na niego. Hoody to ten rodzaj postaci, która może być denerwująca w nadmiarze.

Hoody i Lilith jednak piszą ze sobą! To takie słodkie! Uwielbiam ich przyjaźń i mam nadzieję, że niedługo Lilith wróci.

Odcinek miał troszkę inną formę, gdzie był praktycznie podzielony na trzy osobne części, opowiadane przez Hoody'ego w liście. I to było naprawdę ciekawy zabieg. Wątki mieszkańców działy się osobno i równolegle, koniec końców zapętlając się w jedną historię.

Przyznam szczerze, że same fabuły (zwłaszcza Edy i Kinga) były tak wypakowane informacjami, że muszę obejrzeć odcinek jeszcze raz, żeby je w pełni ogarnąć.

Podoba mi się, jak ta cała historia jest o tym, że Hoody próbuje pomóc wszystkim, ale radzi sobie z tym tak świetnie, że mu kompletnie nie idzie... i dzięki temu wszystkim pomaga. Co jest potwornie zabawne i naprawdę ironiczne.

Jeśli chodzi o Kinga, to naprawdę podobała mi się jego część. Serial nie poszedł w "jestem adoptowany i nie wiem nic o mojej przeszłości, więc teraz będę się zmagać z self-worthy issues". King chce wiedzieć skąd się wziął i kim jest, ale to nie wpływa na to jak się czuje z samym sobą. To są dwa osobne problemy i jeden z nich może wynikać z drugiego, ale nie musi.

No i uwielbiam zakończenie. Z jednej strony Hoody zjadający list mnie rozwalił, aż krzyknęłam na komputer. Z drugiej kocham, że demon-ojciec-cokolwiek nazwał Kings jego nazwiskiem. To pokazuje ogromny poziom akceptacji decyzji jaką podjął King i szacunku dla Edy za wychowanie go.

Also, teraz będę rozkminiać przez tydzień jak poszukiwana przestępczyni ma tradycyjną pocztę, ze skrzynką i wgl. Serio, bardziej bym się spodziewała wysyłania listów magicznie, ala-Harry Potter.

Skoro o przestępcach mowa, to teraz do wątku Edy. Mam problem ogarnięcia jej wszystkie flashbacki, to było naprawdę ogromne. U niej z kolei dostajemy jej problemy z poczuciem własnej wartości po utracie magii... zwłaszcza teraz, kiedy nie może chronić swoich najbliższych. Jak na mój gust było tylko trochę za dużo ekspozycji i monologu Edy kiedy ta w końcu dogadywała się z bestią. To mnie trochę wyrwało z oglądania. Jestem fanką "show, don't tell" i ilość linijek sprawiła, że miałam wrażenie, że cała ta realizacja wyglądała dla mnie na zbyt szybką i sztuczną. A to aż takie szybkie nie było.

Luz. Oh, ten odcinek był taki słodki! I chyba tutaj Hoody w pewien sposób najbardziej rozwalił sprawę. Przyprowadzenie Amity, żeby dziewczyny porozmawiały to jedna sprawa, ale ten cały romantyczny tunel? Niefajnie. To może być bardzo przytłaczające dla normalnych ludzi, ale kiedy wydaje ci się, że twój crush nie odwzajemnia twoich uczuć i wciąż się przy nim denerwujesz, to naprawdę koszmar. Hoody próbował wyrwać od Luz możliwość powiedzenia Amity jak się czuje na jej własnych warunkach i na swój własny sposób. Chciał dobrze, ale z całej trójki to jedno miało dla mnie najbardziej potworny wydźwięk. Tak, dał Edzie jakieś dziwne narkotyko-leki, ale tu chodziło o jej zdrowie i bezpieczeństwo całego domu, bo w końcu jeśli Eda nie będzie spać to w końcu bestia by przejęła kontrolę, więc to jest "iść na całość" i "cel uświęca środki" typ sytuacji, nawet jeśli Hoody pewnie nie myślał o tym w tych kategoriach. Ale Luz? Nie można ich było po prostu zamknąć w tyj piwnicy, żeby w końcu porozmawiały?

Okej, to był mały rant, ale Luz był tylko taka wystraszona i spanikowana przez cały czas i mnie to tak dotknęło...

To, że Hoody ma problem z poczuciem własnej wartości i swoim miejscem, dlatego, że cała ekipa wychodzi z przygodami i niebezpieczeństwami daleko. Nie może być przy nich i nie może ich chronić. To było strasznie przykre i złapało mnie za serce.

To chyba wszystko jeśli chodzi o ten odcinek. Do następnego!


Tags
3 years ago

Moja opinia o The Owl House S2 E7:

Uwaga! Spoilery!

Eda próbująca być dobrą mamą to jeden z moich ulubionych wątków.

Co bardzo ciekawe, to to, że od odcinka drugiego Eda nie korzystała z gryfów. Nawet w tym odcinku dorzuciła komentarz "Cieszę się, że pamiętałam jak to zrobić". To bardzo dobrze podkreśla, że: 1. Eda ma problem z uczeniem się, kiedy nauka opiera się na jakichś zasadach i zapamiętywaniu, a nie eksperymentach i pójściu na żywioł. Korzystanie z gryfów jest dla niej dużo trudniejsze i mniej naturalne niż dla Luz czy nawet Lilith. 2. Podobnie jak odcinek czwarty (?) podkreśla, jak dużo pracy Luz musi poświęcić, żeby sobie radzić z gryfami i że nie wystarczy ich podpaczyć i narysować, żeby być tak biegłym jak ona.

Ale wciąż czekam aż Luz wymyśli jakieś nowe zaklęcia.

Podoba mi się też jak różnie wyglądają i działają poszczególne rodzaje magii. Tak, podstawą zaklęć jest okrąg, ale są też rodzaje magii które działają inaczej. Eliksiry nie wymagają magii wcale a wcale, wyrocznie korzystają z narzędzi, abominacje się w dużej mierze tworzy, a bardzi... grają. Co ma w sumie ogromny sens.

Przy okazji chciałabym powiedzieć, że sceny w tym odcinku są wyjątkowo śliczne. Zwłaszcza, kiedy Eda i Rain grają razem.

Przy okazji można porozmawiać o głowach kowenów. To w sumie dobry moment.

Rain jest dla mnie bardzo problematyczną postacią. Jak się po polsku powinno zwracać do osób nonbinary? Naprawdę mnie to wkurza, bo w tym języku nie da się mówić o niczym bez określania płci/osoby. I jak mam teraz napisać cokolwiek o Rain? Próbowałam, ale się gubię próbując unikać osób XD

Darius był całkiem interesujący. Zwłaszcza, że to głowa Kowenu Abominacji, który ma obsesję na punkcie czystości. Abominacje zawsze kojarzyły mi się z bagnem i brudem. No i z golemami, które są zrobione z ziemi i gliny, więc więcej brudu. Dlatego to taki drobny paradoks. Pokazał nam też naprawdę dużo zastosowań magii abominacji, co zawsze jest na plus. Warto wiedzieć czego Amity się może nauczyć w szkole, prawda?

Powiedziałabym coś o Głowie Kowenu Opiekunów Bestii, ale poza tym jak bardzo dogryza sobie z Dariusem nic mi nie przychodzi do głowy. Oh, well.

Zastanawia mnie z drugiej strony dlaczego to Kikimora pojawiła się pod koniec zamiast Huntera. To ma oczywiście sens in-universe, w końcu on jest głową kowenu, ale w sezonie drugim, to właśnie Golden Guard pojawiał się, kiedy Belos chciał coś załatwić. Na dodatek to on zamówił Wojowników-Abominacje od Blightów... Pewnie za dużo o tym myślę, a twórcy po prostu nie chcieli, żebyśmy byli na niego zdenerwowani ledwie jeden odcinek po tym jak został pokazany w pozytywnym świetle.

Przy okazji fabuła się coraz bardziej zagęszcza. Eda wie już, że Belos planuje coś wielkiego na Dzień Jedności, i że potrzebuje do tego wszystkich Głów Kowenów. Rain jest w niewoli, o czym Eda wciąż nie wie - kiedy się dowie będzie ciekawie. Poznaliśmy trzy z ośmiu Głów.

To jest bardzo ważne jeśli chodzi o postać z rasy Kinga pojawiającą się pod koniec odcinka. Przez to, że zostało tak mało czasu, a fabuła się zacieśnia, nie wydaje mi się, żeby to był Red Herring. Spotkałam się z opinią iż "to za szybko" i, że to tylko ktoś z tej samej rasy, ale... nie ma czasu na za wiele poszukiwań prawda? Jak dla mnie to albo jest ojciec Kinga, albo jego ojciec jest martwy. To nie tak, że dziecko desperacko szukające swoich biologicznych rodziców, tylko po to by dostać odrobinę nadziei na krótką chwilę i dowiedzieć się, że zginęli zaraz potem to kompletnie obcy motyw w serialach Disneya.

Skoro o Kingu mowa, to naprawdę kocha to, że zkanonizował Found Family in-universe. Jest oficjalnie Edy i nie da się już go pozbyć. No i to było mega słodkie. Zwłaszcza, że przez cały odcinek Eda miała syndrom pustego gniazda.

Nie rozumiem za to kompletnie nic z tego wyścigu, ale to może tylko ja. Podoba mi się, jak bardzo wycofany był ten wątek. Mogliśmy się w pełni skupić na Edzie, Rain i ich mini-rebelii... Mini-Rebelii gdzie pojawiła się dziewczyna od FF o warzywach, co było bardzo miłym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się jej.

Koniec końców najlepsze Character Development dostała ta dziewczyna, która zaczęła od "nie jesteś naszą mamą", ale później i tak wołała do Edy "pa mamo". Nie zmienicie mojego zdania i kropka! Eda powinna w końcu skończyć kolekcjonować dzieci, wystarczy, że fandom próbuje na nią zrzucić Huntera.

Chyba na dzisiaj to tyle. Do następnego!


Tags
3 years ago

Okej, The Owl House Sezon 2 Odcinek 6.

Uwaga, spoilery pod wcięciem!

Dostaliśmy mały przebłysk tego, czym ma być Dzień Jedności. Chyba? Tak mi się wydaje. Czy Imperator chce połączyć Boiling Isle ze światem ludzi? What?.. Well, to chyba nie jest to samo co inwazja, prawda?

Hunter jest siostrzeńcem (nienawidzę języka polskiego, za dużo form płciowych, ugh) Belosa? Wow. Szczerze, to myślałam, że będzie jego synem, ale hej, takie rzeczy też się zdarzają. Przy okazji dostaliśmy też trochę motywacji. Nie mam pojęcia jak dzika magia zniszczyła ich rodzinę i nie mam pojęcia czy Belos serio słyszy tytana (zakładam, że nie, dopóki ktoś mi nie udowodni, że się mylę, nie wierzę w to co przeklęci, dyktatorscy tyrani mówią na słowo)

I... Eda, BatQueen i dyrektor zgadujący się, żeby załatwić palizmany dzieciom? Ooo... To słodkie. Zwłaszcza, kiedy ktoś sobie przypomnimy ich relację z pierwszego sezonu.

No i oczywiście, to, że BadQueen nie uznała pomocy za przysługę dla Edy to naprawdę miły ukłon. BadQueen zawsze się troszczyła o palizmany, więc prawdopodobnie skakała z radości, kiedy się dowiedziała, że może znaleść dla nich nowy dom.

Jeśli już o tym mówimy. Uczniowie wiążący się z palizmanami. Oh, to było takie słodkie. Uwielbiam każdą linijkę. Willow wyszła jako pierwsza i jeszcze na dodatek przepycha Boscha. Kocham to jak bardzo zaczyna nabierać pewności siebie, moje biedne dziecko. Motyw z tym, że Boscha była zazdrosna i z "Nie chcę, nie będę" przeszła na "Zróbcie mi miejsce" tylko dlatego, że zrobiła się zazdrosna o Willow. A Gus uznający po ostatnim odcinku, że zostanie mistrzem iluzji byłoby zbyt proste jest cudowne.

Wątek Luz był świetny. Z jednej strony mamy motyw o którym zazwyczaj zapomina się w insekaiach, czyli "co się stanie kiedy wrócę". W tego typu seriach bohaterowie uczą się, zdobywają znajomych, miłość, przeżywają przygody, prawie umierają i zmieniają się, próbując znaleść drogę do domu, ale nigdy nie zastanawiają się jak mogą się w pasować w życie w świecie z którego pochodzą po tym wszystkim. No, może nie w japońskich insekaiach, bo w japońskich insekaiach protagonista zazwyczaj umiera zanim przeniesie się do innego świata. albo to No Game No Life, gdzie protagoniści stwierdzają "walić to, zostajemy tutaj"

A z drugiej strony Luz... zastanawia się co chce robić w życiu. To coś z czym wiele nastolatków się zmaga, z czym ja się zmagam i mogę się łatwo połączyć. Chyba dlatego to tak bardzo do mnie przemówiło. Większość osób raczej nie zastanawia się nad tym kiedy mają 14 lat, chociaż nie mam pojęcia jak to wygląda w USA. Z drugiej strony to bardzo pasuje do zakończenia odcinka, kiedy Luz wciąż nic nie wymyśliła.

Przy okazji, bardzo mi się podoba, że Luz nie została celowo pojmana, czy że to nie była żadna pułapka. Były tego typu teorie w internecie po opublikowaniu trailera, ale cieszę się, że się nie sprawdziły. Przypadki mogą być denerwujące, jeśli się ich nadużywa, ale jeśli wszystko jest jakąś z góry zaplanowaną pułapką, to można odnieść wrażenie, że wszystko kręci się tylko wokół protagonistów, a antagoniści nie mają nic innego do roboty.

Also, Hunter. Oh, jak ja go kocham. Moje biedne, biedne dzieciątko. Bardzo mi się podobało, że zachowywał się w tym odcinku jak normalny nastolatek. I dostaliśmy więcej jego charakteru. A później jeszcze zaprzyjaźnił się z palizmanem! I dostał moralny dylemat! Jak słodko! Nie mogę się doczekać kiedy dostaniemy go więcej.

Przy okazji, bardzo podoba mi się jak bardzo palizmany są symboliczne w tym odcinku. Palizmany łączą się z osobami, które wiedzą, co chcą robić w przyszłości. I z jednej strony mamy Luz, która jest kompletnie dziką kartą. Jest człowiekiem, używa praktycznie dzikiej magii i nie ma pojęcia co chce z tą mocą robić. I jako jedyna ze swojego pokolenia (a przynajmniej z postaci którymi ktokolwiek się przejmuje) samodzielnie zrobi swój palizman. Z drugiej strony Hunter ma dokładnie zaplanowaną przyszłość, wie dokładnie co ma robić i nie ma absolutnie nic do powiedzenia w tej kwestii. I razem z tym dostaje laskę bez palizmanu, która jest niczym więcej niż narzędziem. A później poznał Luz, która zamieszała mu w głowie, sprawiła, że zaczął kwestionować niektóre rzeczy, jednocześnie zdobywając kolejną laskę, tym razem z palizmanem z którym się zaprzyjaźnił. Dostał możliwość wyboru swojej przyszłości, ale z kosztem - jeśli zostanie z Belosem, będzie musiał poddać swojego przyjaciela, jeśli spróbuje się sprzeciwić i zachować palizman, będzie musiał porzucić wszystko co zna.

Wow. Okej. To chyba wszystko. Idę poszukać Hunter Redemtion Fic na AO3 i trochę Hurt/Comfort. Do następnego!


Tags
3 years ago

Moja opinia o The Owl House S2E05:

Uwaga, spoilery!

Ugh, jak ja nienawidzę szukać tego serialu online...

W odcinku drugim było łatwo to zignorować, ale holy crap, głos Gusa brzmi naprawdę dziwnie. Ignorować? Okej. Przyzwyczaić się? To będzie trudne.

I yeah, ten odcinek to totalnie kontynuacja poprzedniego. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że odcinek czwarty miał miejsce dosłownie dwa dni wcześniej, czy coś takiego. Nie wyobrażam sobie, żeby Luz czekała aż tak długo.

Z drugiej strony zastanawia mnie kiedy Luz właściwie chodzi do szkoły? Czy Boiling Isle ma jakiś inny kalendarz szkolny? Inaczej rozłożone dni wolnego? Odcinek drugi tego sezonu to był jej powrót do szkoły, ale w odcinku 3 i 4 na pewno tam nie szła. Teraz mamy jedną scenkę, ale cały odcinek też dzieje się poza szkołą? W środku dnia? Czy oni mają jakoś inaczej rozłożone dni wolnego, czy po prostu ten serial aż tak skacze między kolejnymi tygodniami teraz, kiedy nie są ograniczani "Luz musi wrócić do domu po obozie"?

Artykuły o ludziach mnie trochę rozśmieszyły. Zwłaszcza Eda. Ah, od zawsze wiedziałam, że ona będzie robić nagłówki w gazetach XD

Luz dzieląca się zaklęciami była słodka. I oh, jak ja uwielbiam, że pożycza glify swoim znajomym. Jeszcze bardziej mi się podoba, że Gus nie jest w stanie od razu robić super i niesamowitych rzeczy. Ani w ogóle nic bardziej niezwykłego. To tylko podkreśla jak ciężko Luz (no i też Lilith - Eda na razie nie pokazała żadnej nie-eliksirowej magii) musiały pracować. Mimo to Gus całkiem nieźle sobie radzi i przynajmniej jest w stanie je rozróżnić. Jak widać przyjaźń z Luz się opłaca.

Studenci z drugiej strony wydawali się sympatyczni... Przynajmniej trochę. Dużo bardziej nie podoba mi się ta druga szkoła. Nope. "Najsilniejszy przetrwa" to głupie motto.

Ta nienawiść wobec iluzjonistów jest trochę dziwna, ale jednocześnie kind-of zrozumiała? Znaczy, z perspektywy ludzi to może być niesamowite, ale dla magicznej społeczności? Czy iluzja nie jest co najwyżej jakąś formą sztuki, która nie przyda się do niczego więcej? Zwłaszcza, że sztukę można tworzyć na wiele sposobów, korzystając z różnych rodzajów magii. Zwłaszcza, kiedy sobie przypomnisz, że dla dzieci i nastolatków trochę inne rzeczy są cool niż dla dorosłych. Coś, co może być niesamowite i ekscytujące dla nastolatka może okazać się bezużyteczne w dorosłym życiu, a coś, co na pierwszy rzut oka jest nudne, może okazać się przydatne. W końcu z jakiegoś powodu kowen iluzji istnieje, tak?

Przy okazji jestem kompletnie przeciwko okradaniu grobów, rozczarowałyście mnie, dzieci. Nawet jeśli to pokazało im, że iluzje koniec końców nie są bezużyteczne. Okradanie grobów nie jest okej nie ważne kto jest ich właścicielem.

Also, niepewności Gusa też nie wzięły się znikąd. Widzieliśmy wcześniej, że udawało mu się zawalić czy pomieszać zaklęcia.

Em... czy to był Mattholomule Redemption Episode? Wow. To jedno mnie wzięło z zaskoczenia. Pozytywnego, ale zawsze. Krzyczę w głowie, kocham redemption arcs, dajecie mi ich więcej, dajcie, dajcie, dajcie!

Jeśli chodzi o wycieczkę do biblioteki, to... wow. Myślałam, że z tego wątku nic nie wynikło i historia pierwszego człowieka na Boiling Isle będzie zapomniana... A później zza konta wyskakuje myszo-projektor! Mam nadzieję, że informacja o tym, że człowiek odpowiada za stworzenie portalu wykreśla teorię "Belos to człowiek, który żył tutaj wieki temu". Jeśli koleś stworzył pierwszy portal, to czemu nie stworzyłby drugiego? Po co mu ten Edy?

Z dobrych wieści, Amity dokonuje kolejnego poważnego kroku w stronę oparcia się swoim rodzicom! Yeay! Kibicuję jej. Nie daj się, dziewczyno!

Interesujące, że nie pokazano nam nic z błagania i prac jakie Luz musiała wykonać, żeby odzyskać pracę Amity. W przeciwieństwie do odcinka, w którym Eda musiała zrobić to samo, żeby wpisać Luz do szkoły. To dla mnie bardzo ważny szczegół. W Something Ventured, Someone Framed chodziło o to, żeby pokazać character development Edy i to jak daleko zaszła w swojej relacji z Luz. Ważną częścią tego było zobaczenie przez co dokładnie Eda musiała przejść, żeby wpisać Luz do szkoły i pokazanie jak często chciała się poddać, ale tego nie zrobiła, bo to wszystko było dla Luz. W tym odcinku nie chodzi o Luz i nie chodzi o jej postać. Co jest ważne, to to, że Luz podjęła się tego dla Amity. Nie musimy wiedzieć przez co Luz przeszła, bo już wiemy ile jest w stanie zrobić dla swoich bliskich. Widzimy tylko tyle co Amity - efekt tego całego bałaganu. Jedyne co się liczyło to to, że Luz przeszła przez coś okropnego i ciężkiego dla Amity.

Na koniec. Będę wiecznie zła, że nie dowiedziałam się kto jest randką Edrica. Bardzo zawiedziona i zła.

Na razie tyle. Dziękuję wszystkim, którzy przez to przebrnęli. I do następnego!


Tags
3 years ago

The Owl House S2E04, tym razem tylko troszkę spóźniony:

Uwaga, spoilery!

Okej, to wszystko to randomowe i chaotyczne przemyślenia, tak trochę w losowej kolejności.

Czy rodzina Edy jest bogata? WTF? Tego się nie spodziewałam...

Eda ukrywająca eliksir w kapturze Luz (i wszędzie indziej w domu) to złoto. No i wyjaśnienie dlaczego eliksiry znowu działają jest... bardzo logiczne.

Jakość w której to oglądałam była okropna i mam parę ciężkich słów do powiedzenia o Disney'u, thank you.

Eda po prostu randomowo dostająca nowy strój, bo postanowiła ubrać nową sukienkę rano? Kocham to.

Reakcja Lilith, Luz i Edy na pojawienie się Gwen (nie, nie będę się męczyć z pełnym imieniem, jestem Ben 10 Fangirl) była idealna. Złudna nadzieja to najgorsze co może się pojawić w takiej sytuacji, ale dla kogoś kto nie musiał się z tym zmagać przez kilka(dziesiąt) lat, to na pewno wygląda inaczej.

Ktoś powinien pomóc Edzie z jej problemem z jabłkową krwią zamiast z klątwą. Nie mam pojęcia co to jest, ale jeśli jesteś gotowy pójść za serią podejrzanie namalowanych znaków tylko po to, żeby to dostać, to mamy problem.

I czy Lilith i King opili się... lodami? Ja wiem, że nie mam za wiele doświadczenia, ale jestem pewna, że wpadają na pomysły podobnej jakości co moje kiedy mam we krwi za dużo alkoholu... Z drugiej strony te lody były podobno z czarnego rynku, więc kto wie...

Naprawdę uwielbiam te odcinki, kiedy linie fabularne poszczególnych postaci są połączone, wynikają z siebie nawzajem i nie są kompletnie odseparowane (dobrym przykładem jest odc 2 tego sezonu)

Podziwiam trochę dedykację Gwen. Uwielbiam Lilith więc wciąż jestem na Pannę Matkę zła, ale doceniam starania. Nawet jeśli poszła do oszusta. Tego typu oszuści tylko czekają na zdesperowanych ludzi bez nadziei. Z drugiej strony, powinna była zaufać swoim córkom, które jako użytkowniczki wszystkich rodzajów magii, specjalizujące się w eliksirach mają trochę więcej doświadczenia i wiedzy niż ona, część kowenu zajmującego się zwierzętami. Przynajmniej w końcu wiemy po kim Eda i Lilith są takimi badassami XD

Also, w końcu mamy odcinek skupiony na klątwie! Yeay! Czekałam aż klątwa zostanie poruszona. I czekałam na przemianę Lilith. I na to jak będzie sobie radzić z tą... mniej przyjemną częścią klątwy. Jakby utrata magii nie była wystarczająco nieprzyjemna. No i nie byłam rozczarowana. Lilith kompletnie sobie nie radziła. I naprawdę podobało mi się, jak Eda jej pomogła. Yeay siostry! Kompletnie nie podobało mi się jak Lilith opuściła dom, podwójny hate na Gwen za to.

No i set-up do kolejnego odcinka był mile widziany. Tak, naprawdę, naprawdę mile widziany. Ostatni raz kiedy set-up był tak oczywisty to finał pierwszego sezonu, więc w mojej głowie ten odcinek i odcinek z biblioteką to dwuczęściówka, nie przekonacie mnie inaczej.

No i creepy Luz jest prawdziwa... Oh... Jestem przerażona. Serio. I zaintrygowana. Głównie zaintrygowana, ale nienawidzę horrorów, więc też przerażona.

Żałuję, że odcinek nie skupił się bardziej na relacji między Lilith i Edą, nie było pokazane jak obecność ich matki wpływa na to jak siostry są między sobą, ale jest granica tego co możesz zrobić w dwadzieścia minut. Zostaje mi tylko poszukać Fanficków...

Będę tęsknić za Lulu, niczym Hoody, i modlić się, że wróci w tej połowie sezonu, jeśli nie wróci to będę zła, gwiazdka w dół czy cokolwiek.

Chyba to tyle... em... Nope. Nic innego ważnego się nie stało. Kompletnie nic. Nic ciekawego...

Wcale nie dowiedzieliśmy jak Eda znalazła portal (i że desperacko i nierozważnie wbiegła prosto do niego, próbując uciec od swojej własnej matki i że nie aktywowała go kluczem) i na pewno nie dowiedzieliśmy się, że na Boiling Isle byli inni ludzie (przynajmniej jeden) i że istnieje inna droga do naszego wymiaru. Ani że Eda ma swój kryształ specjalnie po to, żeby "sprawdzać" stan swojej klątwy. Nuh-Uh. Nic ciekawego. Nic do ekscytowania się.

Jakim cudem Lilith zdobyła klątwę o której nikt nic nie wiedział?!

No i... Gwen powiedziała, że dołączyła do kowenu dopiero po tym jak Eda została przeklęta... A ja dopiero teraz sobie przypomniałam, że: 1. Belos przejął władzę 50 lat temu, 2. Eda&Lilith są po 40-stce. A Eda wygląda jakby mogła być siostrą własnej matki, więc ouć. Przyspieszone starzenie się, huh? W każdym razie, to w dużej mierze oznacza, że Gwen urodziła się i dorastała na wyspach bez wpływu Belosa. Czy dołączyła do kowenu kiedy powstały, a później go zmieniła? Czy może nie była częścią kowenu do czasu kiedy Eda została przeklęta? I najważniejsze: Gwen miała brązowe włosy, czyli dziewczynki są rude po ojcu!

Okej, teraz to chyba już wszystko. Chcę, żeby Lilith znowu z nami zamieszkała, żebyśmy zobaczyły ojca sióstr i w końcu się dowiedzieć co się dzieje z Creepy Luz. Do następnego!


Tags
3 years ago

Trochę spóźniona, ale moja opinia/recenzja o Owl House S2E3. (przez cały weekend byłam w miejscu bez komputera, więc nie dało się wcześniej)

Uwaga, spoilery!

Uwielbiam, jak Luz eksperymentuje i bada glify. Jestem ciekawa, jakie glify połączyła do zaklęcia niewidzialności, nawet jeśli wiem, że nigdy się tego pewnie nie dowiemy. Mam nadzieję, że będzie nad nim więcej pracować i je ulepszy. No i naprawdę chciałabym zobaczyć więcej jej i Lilith zajmujących się magią razem. Zwłaszcza, że Luz zdaje się być bardziej notatki-i-badania niż czysty chaos jak Eda.

Like, serio, która z sióstr by prędzej zaaprobowała taką metodę nauki?

Trochę Spóźniona, Ale Moja Opinia/recenzja O Owl House S2E3. (przez Cały Weekend Byłam W Miejscu
Trochę Spóźniona, Ale Moja Opinia/recenzja O Owl House S2E3. (przez Cały Weekend Byłam W Miejscu

A propo Lilith, jej relacja z Hoody'm to złoto i ja chcę więcej tej dwójki. Najlepiej cały odcinek, komiks, sezon, serial. No i uwielbiam te pasywne komentarze jeśli chodzi o ten cały Lilith-była-z-tymi-złymi problem. Zwłaszcza, że Lilith sprawia wrażenie tej osoby w rodzinie grupie znajomych, która zawsze ma serię naukowych faktów pod ręką, problem z odczytaniem sytuacji i nie łapie żartów. Pls, powiedzcie, że nie jestem jedyna, która ma kogoś takiego w grupie znajomych.

I czy tylko mnie bawi, że in-universe zostało zaakceptowane, że Luz jest praktycznie współwłaścicielką Owlberd'a? To, że chodziła z nim łapać demony w pierwszym odcinku, to jedno. Ale że King tak po prostu jej go przyniósł kiedy mieli gdzieś lecieć?

No i Eda na ratunek! To było niesamowite. Uwielbiam, że ona wciąż może być badassem, nawet bez swojej magii. A scena walki w której wszyscy muszą współpracować była po prostu cudowna.

Ale najważniejszą częścią tego odcinak była zdecydowanie przeszłość Kinga. To praktycznie pochłonęło późniejsze 3/4 odcinka. I oh, to było wzruszające.

King będący tym "potężnym królem demonów" zawsze było dla mnie tylko zmyśloną historyjką, głupią fantazją czy czymś podobnym. Ten odcinek... w pewien sposób to potwierdza, ale jednocześnie odwraca w bardzo ciekawy sposób. Jasne, King nie jest królem demonów. Ale jest kimś ważnym. Na tyle ważnym, że urodził się w zamku i miał magicznego służącego. No i jest jeszcze like 90% prawdopodobieństwo, że jego ojciec był gigantyczny, ale to inna sprawa. Nikt nic nie wie o tej wyspie z jakiegoś powodu. Albo ktoś zadbał żeby nikt nie mógł jej znaleść (ale Eda tam trafiła, więc to mało prawdopodobne, chociaż kto wie) albo Belos celowo się jej pozbył. Żałuję tylko, że abominatio-golum nie działa poza zamkiem, byłoby cool gdyby King dostał miniona.

Naprawdę mi się podobało, że cały problem i quest nie biorą się z powietrza. Parcie na władzę zawsze było częścią osobowości Kinga, a on bardzo, bardzo często opowiadał o swojej przeszłości jako "Król Demonów" (co zawsze też brzmiało tak bazowo, że jedyne miejsce w której mogłoby być brane jako kompletna prawda, to quest w budżetowym RPG z początku wieku...) Z drugiej strony Lilith, która od początku była by-the-book, musiała okazać się jedyną osobą w domu, która nie będzie podążać za tą fantazją. Ta dwójka musiała prędzej czy później się zderzyć.

Also, Eda jest praktycznie adoptowaną mamą Kinga, co jest naprawdę słodkie i zasługuje na wszystkie pochwały świata. To moja ulubiona część odcinka, nigdy mi jej nie zabierzecie.

To chyba wszystko. Dzisiaj starałam się, żeby było bardziej poukładane. W ten weekend postaram się ogarnąć i napisać na czas. Do następnego!


Tags
3 years ago

Okej, wiem, że jestem (mocno) spóźniona, ale... życie. I upały. Upały mnie wykańczają. Przepraszam, jest mi przykro. Chyba skończę z terminami...

Skończyłam pierwszy sezon Amphibii. Kiedy to pierwszy raz pisałam wyszło mi tego... dużo, więc postanowiłam, że o samym finale napisze w osobnym poście.

Cały serial naprawdę mi się podobał. Jest zabawny i interesujący, uwielbiam postacie i podoba mi się świat. Zwłaszcza wprowadzenie magii w pełnej jej okazałości w drugiej połowie sezonu.

Ale mam dużo lepszą opinię o drugiej połowie sezonu. Mimo epizodyczności można było zobaczyć różne linie fabularne, które się przeplatały. Dzięki temu odcinki, które były "fillerami" nie raziły tak bardzo, a część z nich nawet nawiązywała do finału.

Tego zabrakło w pierwszej połowie sezonu. Poza wprowadzeniem i pół finałem sezonu wszystkie odcinki były bardzo chaotyczne i wydawały się nic nie wnosić (i tylko kilka z nich coś wniosło), przez co trudniej mi się było zaangażować.

Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego poznanie miasta i przywiązanie się do nich było ważne (finał), ale w drugiej połowie sezonu udało się to zrobić lepiej, więc sami twórcy udowodnili, że się dało. Dlatego właśnie moja ocena tego sezonu jest dużo niższa.

Em... Arki postaci! Racja! W seriach jak Amphibia (z dużą ilością "lekcji" i bardzo dużym naciskiem na odcinkowość) mam spore problemy z wyłapaniem arków postaci. Zwłaszcza za pierwszym podejściem. Często postacie się "resetują" w kolejnym odcinku, przechodzą kilka razy jedną "lekcję", a odcinki starają się wyolbrzymiać wadę, która normalnie jest ledwo widoczna.

To w sumie jeden z powodów, dla których oceniam ten sezon troszkę gorzej, heh...

Jednym z powodów, dlaczego może być z tym problem, jest epizodyczna forma odcinków i zamknięte środowisko - wioska-dżungla. A krótkie odcinki nie pozawalają na dodawanie scen, które nie są esencjonalne do fabuły. Wiem, że to czepianie się szczegółów, bo "to kreskówka głównie dla dzieci", ale znam kreskówki, które robiły to lepiej, mimo bycia produkowanymi dla tej samej grupy odbiorczej (jeśli pominiemy "Wielki Kanion"... ugh...)

Ale mimo tego wszystkiego, bardzo podobały mi się niektóre arki. Podoba mi się, że widzimy akceptację Anne następującą raczej powoli - Hop Pop był gotów zakopać jej jedyną drogę do domu dla bezpieczeństwa, mimo że wiedział, jak bardzo to jest dla niej ważne (mógł być też skrajnie samolubny i chciał ją zatrzymać, ale... to nie jest za bardzo w jego stylu...). Polly nie od razu uwierzyła, że Anne ich nie zje, a jeszcze dłużej zajęło, zanim się z nią zaprzyjaźniła. No i nie ważne, ile mogłabym na to narzekać, akceptacja Anne w wiosce była dobrze poprowadzona i miała naprawdę piękną konkluzję w "Anne of the Year".

Chciałabym też przez chwilę się pozachwycać wprowadzeniem magii do tego świata. Oh, jak ja uwielbiam światy fantasy z magią. I przez magię mam na myśli magię, nie pseudo-magiczne elementy... Dzięki temu (i charakter development) Maddie od razu podskoczyła na liście moich ulubionych postaci. Mam nadzieję, że Magia będzie mieć większą rolę w serii, zwłaszcza że pudełko, które wysłało Anne na wyspę, jest najpewniej magiczne!

To chyba będzie już wszystko. Niedługo powinnam coś napisać o "Reunion"... chyba. Raczej. Na 95%


Tags
3 years ago

Moja opinia o The Owl House S2E2:

Uwaga, Spoilery!

To był odcinek o Blight'ach! Yeay!

Ojciec Amity jako "największy twórca Abominacji" a Amity jako Najlepszy Uczeń na tej ścieżce? Wow. Mam złe doświadczenie z dzieciakami, które w szkole uczą się tego, czym zajmują się ich rodzice XD Mój szacunek dla Amity właśnie urósł.

I uwielbiam tę dynamikę, że żona pociąga za wszystkie sznurki, a mąż nie ma praktycznie nic do powiedzenia. To jest toksyczne i złe, ale jak na toksyczną relację złoczyńców, jest perfekcyjne. (i pozwala mi nie czuć się aż tak winną, że go całkiem lubię)

Um... Lilith i Eda! Ich rywalizacja jest cudowna! Lilith radząca sobie tak dobrze z magią, a Eda wysadzająca wszystko czego się dotknie bo jej zwyczajne metody nie działają. I że cały dom mógłby zostać rozsadzony, a Eda nie przyznałaby się do błędu, ale kiedy King oberwał to od razu zmieniła zdanie. Widać jej priorytety.

A, no i więcej Lilith i Hoody'ego <3 Więcej Lilith i Hoody'ego to zawsze lepiej. Z tego co pamiętam następny odcinek to ma być wycieczka Lilith, Luz i Hoody'ego, czyli top 5 odcinków tego sezonu. Po tym ile ich dostaliśmy w pierwszym i drugim? Nie mogę się doczekać.

Co dalej? Em... było Lumity, słodkie jak zwykle. I byli bliźniacy! Oh, jak ja uwielbiam, kiedy bliźniaki pomagają i jednocześnie robią sobie żarty z Amity.

Jeśli chodzi o Amity, to moje dziecko i planuję ją ją adoptować, zasługuje na odrobinę szczęścia. Zaproponowałabym ucieczkę do Edy, Lilith i Luz, ale one mają teraz mały problem z pieniędzmi, więc chyba na razie lepiej nie. Cieszę się, że w końcu udało jej się postawić rodzicom, zwłaszcza twarzą w twarz. I jeszcze bardziej cieszę się, że zrobiła to dla Luz.

Reakcja Gusa na Luz wpadającą e kłopoty jest idealnie na miejscu. I naprawdę kocham, że mimo iż zadawanie się z nią i z Amity tak trochę skończyło się tym, że zostali wyrzuceni ze szkoły, oni wciąż pobiegli pomóc kiedy tylko dowiedzieli się, że wpakowała się w jakieś bagno. I kocham jak bardzo tatowie (?) Willow starający się jej pomóc i ją uczyć kiedy została wyrzucona <3 To naprawdę pokazuje jak się o nią martwią. (no i był mały smaczek do Amphibi. mam przez to teorie)

To, że dyrektor naprawdę nie chciał wyrzucać Luz i reszty, i że naprawdę za nimi tęsknił jest słodkie. I urocze. I to uwielbiam. Kocham jak dostajemy ten montaż jakieś dwie minuty, po tym jak mama Amity wymieniła wszystkie katastrofy, które grupa sprowadziła na szkołę podczas ostatnich kilku tygodni. Uwielbiam to.

A, no i końcówka! Ofelia nie wydaje się być największym fanem ludzi Imperatora... Jasne, jest przestraszona, co jest zrozumiałe, ale wydawało mi się, że to cos więcej. A może po prostu za dużo w tym czytam... Tak czy siak, Luz i ekipa lepiej szybko ogarną te glify, bo zapowiadają się kłopoty...

To chyba już wszystko. Jak zwykle dużo chaosu. Mam nadzieje, że chociaż dobrze się czytało.


Tags
3 years ago

Okej, miałam małą przerwę bo obowiązki domowe (i Owl House) ale wreszcie skończyłam połowę pierwszego sezonu Amphibia.

Większość odcinków wciąż była fillerami, ale można się było na nich dobrze bawić. No i dodawały masę worldbuildingu. Na dodatek naprawdę podoba mi się, że wciąż zdarzało im się nawiązywać do przeszłych zdarzeń. A, no i Polly to oficjalnie moja bratnia dusza, przez większość czasu mówiła dokładnie to, co ja chciałam (nawet jeśli ona robiła to w bardziej... wrednym tonie)

Przez wszystkie odcinki w tle przewija się motyw Anne będącej z innego świata i nawiązującej do tego "jak to było w domu", ale skrzyneczka wróciła dopiero w 14 odcinku. Pojawienie się skrzyneczki na końcu wzięło mnie z zaskoczenia. W pierwszym odcinku pokazanie jej skonstruowane było w taki sposób, że spodziewałam się wielkiej dramy, jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego otwarto drzwi do tajemnicy, która daje mi silny klimat "Gravity Falls". A to szanuję.

Ale. Ale. Odcinki 19-20. Oh, ludzie. 19-20. Kocham te odcinki. One były tak wypakowane fabułą.

W odcinku 19 mamy w końcu jakąś politykę tego świata (jeśli ktoś się nie zorientował, że kocham politykę w światach fantasy, to moją ulubioną mangą jest One Piece, a to powinno mówić samo za siebie), dostaliśmy jakiś timeline, żeby się zorientować ile mniej więcej Anne już jest w tym świecie (i wow, twórcy wzięli to całe "day-to-day life" bardzo dosłownie, huh?) Uwielbiam całą konstrukcję odcinka. I bardzo się cieszę, że burmistrz Jestem-Twoim-Standardowym-Politykiem w końcu zniknie. Albo przynajmniej straci urząd. I chyba w końcu zakończyliśmy mini-ark z Anne będącą nienawidzoną przez wioskę (mam nadzieję). Ten odcinek też wprowadził ropuchy (to... są ropuchy prawda? Skoro Anne jest z żabami...) jako antagonistów do Anne...

A później mamy odcinek z ich perspektywy. I to od razu odwraca wszystko na głowę. Ropuchy nie są już tymi złymi badassami. Widzimy ich w bardziej "codziennym" środowisku. Imprezują. Mają wrednego szefa. I są we własny sposób dziwaczni. I widzimy, jak Sasha się w pewien sposób z nimi zaprzyjaźnia. Po kolei przekonuje strażników, żeby zrezygnowali. A na koniec udaje jej się zaimponować kapitanowi, którego imienia jeszcze nie pamiętam. Naprawdę polubiłam po tym odcinku ropuchy. I Sashę. I kapitana. Mam nadzieję, że będzie więcej odcinków skupionych na ich grupie w dalszej części sezonu.

To w sumie bardzo ciekawa, że coś, co można uznać za "pół-finał sezonu" skupia się po kolei na obu dziewczynach: Anne i Sashy zdobywających szacunek w miejscu do którego trafiły. I bardzo mi się podoba, że oba odcinki są powiązane, na więcej niż jeden sposób.

A teraz moje przemyślenia o naszych głównych postaciach!

Polly to najsłodsza chłopczyca jaką w życiu widziałam. Ona miała najmniej rozwoju, bo po co zmieniać coś, co jest doskonałe i z tego co pamiętam tylko jeden odcinek był jej poświęcony. Ale i tak jest chyba moją ulubioną postacią w serii. Zawsze w tle, mówi praktycznie to, co myślę XD

Anne powinna chyba być pierwsza... podobno jest protagonistką czy coś XD Jej postać to po prostu współczesna nastolatka i ja to uwielbiam. Zwłaszcza, że nie jest zbyt ekstremalnie napisana. Jest w stanie sobie poradzić i normalnych warunkach mogłaby uchodzić za chłopczycę niestety tu jest otoczona przez mężczyznę, chłopaka i wychowaną przez nich 5-latkę, więc jest najbliższą rzeczą do girly-girl jaką dostajemy w głównej obsadzi. Zawsze ciężko mi patrzeć jak korumpuje pozostałych. Nawet, jeśli chodzi później ma się czegoś sama z tego nauczyć. Jasne, dzięki temu ma wady. Zawsze chce wiedzieć wszystko najlepiej i ma problem ze słuchaniem innych. Oczywiście, tęskni za domem i jest samotna. Czasem ma nawet racje i budzi w ludziach coś dobrego, a jeśli nie ma, to uczy się swojej lekcji.

To nie zmienia faktu, że odcinek 18 strasznie ciężko mi się oglądało. Coś o odcinku w którym rodzina stojąca na szczerości sprzedaży zaczyna kłamać i oszukiwać mnie łamie. Oglądałam go chyba z godzinę.

O, a skoro już przy tym jesteśmy. Hop Pop! Żaba, która sprawiła, że czuję się stara! Jestem zaskoczona jak często biorę jego stronę w kłótniach z Anne. I to nie jest nawet "wiem jak to się skończy, bo protagonistka musi nauczyć się swojej lekcji". Wiem, że tego typu odcinki są zazwyczaj zaprojektowane, żeby mieć lekcję, ale kiedy bierzesz stronę "starego zgreda" ponad nastoletnią protagonistką po prostu masz takie "oh, jestem już stara" XD Hop Pop jest tym charakterystycznym, ekscentrycznym mentorem-opiekunem, który nie ma pieniędzy, ale by ich chciał. Podobne postacie były zarówno w Gravity Falls jak i w Owl House. Zapomnijmy na chwilę, że TOH wyszło po Amphibii... Pojawia się tu kilka twistów, które odróżniają go od Stana i Edy, co doceniam. I miło, że ten jeden nie jest poszukiwanym przestępcom. W większości...

Em... chyba został mi tylko Spring, tak? Spring jest dzieckiem i to mam wrażenie często wychodzi. Jest dużo bardziej podatny na sugestie Anne niż reszta rodziny i momentami mam wrażenie, że ją idolizuje. I jest całkiem uroczy jako ten dzieciak. Ale... czy tylko dla mnie 10-latek będący zaręczonym (i wykorzystanym do małżeńskich kontraktów) jest bardzo... niekomfortowe?

Em, yeah... To chyba wszystko? Przynajmniej na razie. Mam sporo na głowie, ale chciałabym skończyć sezon pierwszy w tym tygodniu (do 20.06) Wtedy napiszę więcej. (Oh, wow, to ma chyba więcej słów niż niektóre moje rozdziały...pisałam to od południa XD)

Oh god, to jest taki bałagan... W tym momencie macie wgląd do tego co dzieje się w mojej głowie. Powiedziałabym, że kiedyś napiszę o tym więcej... ale mam inne projekty, więc nie wiem, kiedy znajdę czas. A, no i muszę się zacząć w końcu przygotować na... ugh... dorosłe życie, czy coś.


Tags
3 years ago

Uwaga! Spoilery do nowego rozdziału One Piece pod rozwinięciem.

Tak, kocham power-up Nami. Tak, Usopp był cool. Tak, Otama i jej moce są super.

Ale. Najważniejsza część tego rozdziału, którą się ekscytuję, którą uwielbiam i której chcę więcej: Yamato!

Jeśli Yamato VS Kaido będzie w pełni off-screen będę wkurzona. Uwielbiam off-screen walki, ale chciałabym zobaczyć chociaż fragment tego. Wiem, że w najgorszym wypadku za półtora roku dostanę anime, ale ja wciąż go nie nadrobiłam i nie wiem czy kiedykolwiek zdążę.

Also, Yamato na Słomkowego!

Uwaga! Spoilery Do Nowego Rozdziału One Piece Pod Rozwinięciem.

Yamato w tym momencie sprawia podobne wrażenie, co członkowie załogi. I nawet mówi, że chce z nim wypłynąć! Uwielbiam to!

I jasne, to nie jest dowód na nic, ani powód. W końcu Yamato wyraża się kompletnie inaczej nawet jeśli ma tą samą niezachwianą wiarę co reszta załogi i jest gotów poświęcić się by tylko kupić mu czas.

Podobną wiarę pokazywał też Kin'emon kilkanaście rozdziałów temu. To nie znaczy, że dołączy do załogi. Ale wciąż, Yamato na nakama to w tym momencie marzenie.


Tags
3 years ago

Więc obejrzałam pierwsze 6 (3?) odcinki Amphibii (jak to się odmienia?) i chciałam się podzielić opinią.

Cały serial wydaje się naprawdę zabawny. Podoba mi się stylistyka. Krótkie odcinki są... em... okej? Zarówno one, jak i większa epizodyczność pasują do serialu skierowanego przede wszystkim dla dzieci. Spodziewałam się czegoś innego przez TOH, gdzie mimo epizodyczności od początku czuło się jednak, że każdy odcinek jakoś wiąże się z główną fabułą. W sumie podoba mi się, że dwa seriale o nastolatkach, które przeniosły się do innego świata są tak różne.

Dalej mogą być spoilery do odc które oglądałam. So, ostrzeżenie.

Pierwsze dwa (???) odcinki ładnie zarysowują fabułę. Podoba mi się, że od razu dowiadujemy się, że Anne wie (albo przynajmniej ma porządną teorię) jak się tu znalazła. Oraz, że nie ma skrzyneczkę (pozytywkę?) i że nie może tak po prostu wrzucić. I naprawdę lubię, że nie powiedziała o tym od razu. Mam wrażenie, że zatajenie tego jest realistyczne. No i najpewniej ta tajemnica w końcu wybuchnie jej w twarz, więc na to też czekam.

Ale god, drugi odcinek był naprawdę spory. Uwielbiam charakterystykę Anne i jak podsumowała przyjaźń. To bardzo przemawia do tego, jak czułam się w podstawówce. Ta potrzeba robienia czego chcą twoi znajomi i kupowania im rzeczy, bo inaczej nie będą cię lubić? To była 10-letnia ja. I naprawdę żałuję, że nie mogłam zobaczyć tego jako dziecko. To też sugeruje, że ta przyjaźń nie była tak różowa jak Anne opisuje. A mimo to ostatnia scena... Naprawdę lubię ten odcinek.

Jeśli chodzi o kolejne odcinki... to w dużej mierze fillery. Mają masę ciekawego worldbuildingu i rozwija relacje między postaciami. Podoba mi się, że Anne jest "złym wpływem" dla Springa i to ona najczęściej popycha go w kłopoty. To po prostu coś czego nie spodziewałam się po pierwszym odcinku. Podobała mi się też budowa tych odcinków. To, że skupiają się na jednym wątku i przez większość czasu wiąże w nim większość postaci (nawet jeśli w tym serialu są tylko 4 postacie) naprawdę mi się podoba. Nawet jeśli to głównie przez krótkie odcinki, autorzy dobrze wykorzystują ten czas.

Mam nadzieję, że nie wyszedł z tego za duży bałagan. Amphibia zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i na pewno będę kontynuować ten serial. Następnym razem napiszę po połowie pierwszego sezonu.


Tags
6 years ago

Hey what's up, Theo here, and Beast Wars Tarantulas is a fucking creep. He's the guy that pours his milk and then the cereal, the weirdo who covertly takes pictures of your feet, the psycho that 100% will roofie your drink the second you're not looking. He canonically has a blood drinking fetish ffs! He's the word 'Squick' incarnate ok?Ok.🙃


Tags
3 years ago

My Nephew trying custard apple for the first time👼🏻#baby #cute #custarda...


Tags
10 years ago

First Impressions: Garuda Superhero (2015)

Just a few weeks ago I mentioned the significance of having a genre project at Indonesian cinema, how few and sparse, when Supernova: Ksatria, Putri, dan Bintang Jatuh came out. And now I just found out that we have another one, titled Garuda Superhero. It is a proper sci-fi/superhero/genre movie, whatever you wanna call it, but you know Indonesia haven't produced anything like this before in recent memory (if I miss anything, let me know) especially at the big screen. Indonesia did have a brief love affair with the superhero genre back in late 90's but only in the television, when shows like Gerhana, Saras 008, and Panji Manusia Milenium were on air. The last superhero movie made, I believe, was Gundala Putra Petir 34 years ago (which I never saw).

Here is the latest trailer of Garuda Superhero, scheduled for January 8th 2015:

I'm gonna be completely honest with my first impression of the trailer, but I'm not gonna lie that I am excited. Every small step in the name of sci-fi culture is worth something, and I largely appreciate the effort and the passion behind this picture. But let us say in unison, because I know you're thinking what I'm thinking: It looks TERRIBLE! Hell yeah.

If Hollywood made this kind of trailer, I would laugh at it and walk straight into another movie's theater. But because it is Indonesian, I have no choice but to see it first row at the theater (probably the only one there). Call it patriotic, call it stupid, call it blind admiration for sci-fi, but I'd apologize for nothing. I'd also add that what I write below is just a first impression and I had not seen the full movie. 

So let's talk CGI. Bad, bad CGI. So, so bad. I'd give it a pass because I know the film's budget must be not that big, maybe not even in national standard. I am somewhat amused by the heavy amount of green screen they used. Like, Sky Captain and the World of Tomorrow level, even in a restaurant scene. Maybe they did it because they wanted to achieve not-quite-this-world look, which I actually appreciate. 

But Garuda Superhero also looks derivative in every which way. They seem to pick up a million storylines and every single trope then blender them into a trailer. Visually, too. In fact, let me count the ways (it's actually quite fun). Left are screenshots from Garuda Superhero trailer, right are pictures from other movies (sorry for the wonky pictures, some just aren't available in the right sizes).

You like Marvel movies, right? Because apparently they like them too.

First Impressions: Garuda Superhero (2015)

a) Leviathan! Are we gonna have The Hulk too? What we're gonna have though, are the Chitauris. Sorry. b) But we do have Black Widow! But I'm also partial at calling out Ultraviolet, and it may be worth mentioning that the female character seems to be a villain not  a protagonist. c) Some Tesseract level item... d) I have to give them kudos for taking cues from an unreleased movie... Does the design look a lot like Ultron to you too? e) He looks too much like Ivan Vanko for me to be comfortable.

They've done Marvel, so why shouldn't they do DC while they're at it? 

First Impressions: Garuda Superhero (2015)

a) I think they're obviously going for a Batman vibe here (and a dash of Marvel's The Falcon), but I'm definitely getting more of a Watchmen's Nite Owl instead. b) But they do have a batarang. c) ...and The League Of Assassins. d) It may not be unique, but gratuitous exercise seems awfully like Arrow, right? e) I'm undecided whether he looks more like a Bond villain or Lex Luthor. Since we're in a DC mood, let's go with Lex Luthor.

And there's other stuff...

First Impressions: Garuda Superhero (2015)

a) The Incredibles exercise (patent pending). b) Wait, why do they have an asteroid? c) Oh okay, so they can have the obligatory doomsday roundtable..

Basically, this trailer exist to show us that this is where we're at. This is the level at Indonesian sci-fi culture is currently working, and this is why I advocate more and more sci-fi, always, because basically the only thing to learn to do something properly is by doing. We're gonna stumble, and there'll be a lot of misses, but we're getting there.

Disclaimer: This is not intended to offend or put anyone down. If this article sounds a lot like nitpicking, I maybe am, but I'm doing it because I love the craft and I believe that honest, well-intended criticism will propel us forward. Also because this is a commentary on a trailer, I have no idea how these tidbits would fit into the context of the film.


Tags
7 months ago

First impressions

Castlevania symphony of the night

First Impressions

Castlevania symphony of the night is most popular title in the castlevania franchise considered one of the essential titles of the original PlayStation and my first entry into the castlevania series

Now I’ve never played a castlevania game or even a Metroidvania game before the most I’ve played was a demo for Metroid dread

But now that I’m playing one for the first time how do I feel about it I’ll go over it under the cut

Now just a reminder I haven’t finished the story yet so if I’m leaving out anything that’s why

The story so far

The game starts with us playing as richter facing Dracula at the end of rondo of blood with one of the most infamously cheesy voice acting scenes

Thank the maker for the redub

After we defeat Dracula the game cuts to four years later richter has gone missing and castlevania has reappeared leading Alucard (the son of Dracula from castlevania 3 ) to investigate

The game starts with you at full power blasting through enemies with your abilities until you remember this is a metroidvania game and death comes to steal your weapons and abilities from then on you travel across the castle meeting new people fighting monsters and frequently coming across a mysterious woman named Maria who seems to know something about richter

Hey this is where I am at the moment I’ll save the full summary for the full review

The gameplay

Castlevania sotn has you roaming throughout the castle fighting monsters and exploring what might be there

Like most Metroidvania’s the game is very much open ended meaning you can explore at your own pace however some areas will be blocked and won’t be accessible unless you find a relic that will give you the ability to proceed

The combat in this game has cool twist in it that there are rpg elements attached to it

In this game Alucard can be customized through the weapons and equipment you find from beating enemies or exploring

There are many weapons in this game from long swords short swords rods shields bows and many others and these give a lot of room for customization during combat

Alucard however can only equip two weapons at a time so be smart with how you design him and make sure it’s fitting for the level and enemies you’re facing

I should also note that many powerful weapons you get early in the game are typically one use so be mindful of that

Another thing I should mention is that alucards abilities can be gained through relics you find in the game from the ability to double jump to his transformation powers

There are many enemies in this game that have a lot of cool concepts and designs however they can be difficult to deal with in the beginning however once you get the hang of things the enemies become more easier to deal with

The most annoying enemies however are the smaller ones because while they may take less damage to kill they are much harder to hit

This can make them deadly if they are placed in Large amounts

Another thing I should mention is that early in the game I’d recommend not going

At the monsters considering there’s a good chance of your butt getting kicked and you being faced with monsters while at low heath

Castlevania is divided into many levels that are fun to explore and play through

A lot backgrounds are very cool to look at and there’s a lot a variety in the enemies you face with my favorite’s being the library and colosseum

However the ones I’d argue being poorly designed are the clock tower platforming ones

Not only do you have to deal with flying enemies who could knock you back if you get hit but enemies like crows who attack you when you get to close and are much smaller making them harder to hit and Medusa head who are small as well except they come from the side off the stage

Overall this is a very fun game to play and so far I’m enjoying it I’ll give a full review once I finish the game so have a good day


Tags
5 months ago

Finally started playing Nine Sols, and while I haven’t really gotten all that far (like maybe 20 minutes in tops) I already freaking love the art direction of the game. Everything looks SO GOOD! It blows my mind every time I enter a new area how well it blends into the previous one. Also the COLORS! Everything is just so stinking good about this game so far. Here’s hoping the story continues to be good.


Tags
4 years ago

Make you smile

The joint operation begins in 15 minutes.

Hero gulps nervously. Their hands are sweaty, body jittery. They're pretty new to this whole hero thing, and this is just their second operation, and already the hero organization wants them to work on a joint operation with a vigilante.

Hero doesn't understand, are they evil or not? Should I be scared or no? Their mind starts spiraling. If they're cooperating with the heroes, they can't be that bad right? Hero shakes their head a little, as if to stop thinking. I'm just being silly, I'll know if I meet them.

Hero takes brave steps, making it to the rooftop to get some air first and then they would meet vigilante-

Oh no, they're here too.

It's hard to miss them really- wavy raven curls, a lean but muscular build, and their costume... hero really likes it. Hell, they want to take them to the support people who engineer hero costumes right now and show them all this masterpiece. Hero unconsciously lets out a tiny squeal and immediately puts both hands on their lips, wanting to just disappear into the ground.

Vigilante whisks their head around- eyes sharp, muscles tense, registering someone else's presence on the rooftop. Their body goes lax when they see it’s only the newbie hero.

"Hey, hero."

Hero drops their hands to their side and gives them their brightest smile. They knew that headquarters didn't really want the heroes having much contact with any person on the other side of justice, but this is a joint operation after all, so there's no harm right? Plus they did have to work together, so a good first impression is vital.

Vigilante freezes momentarily. A hero is smiling at me? They almost want to laugh. This is new, all of them generally snarl or sneer. They look into hero’s eyes - it’s such a straightforward gaze, one without any sort of ill intent, that vigilante feels the need to look away.  How long has it been since someone looked at me like that? They can’t remember.

Hero walks over and sits next to vigilante. "Hey", they say in a quiet voice, still not over their embarrassing episode. Vigilante pays no mind to that though, thoughts still reeling with how to deal with this new hero.

"So," vigilante begins awkwardly, "did you need something?"

Hero just blinks at them, trying to register that question in their head. Then it finally hits them. If the heroes before them didn't talk to vigilante, of course vigilante wouldn't have talked to them beyond necessities either. That's not nice. Hero wants to change that.

"No, nothing. I just wanted to talk with you."

Talk? They just want to talk with me?

"So... you don't need anything from me but you just want to talk with me."

Hero tilts their head adorably, as if thinking about that statement. It does unspeakable things to vigilante's chest.

"Yes, is that... I don't know, against the rules or something?" Hero tries to joke, but it comes out a little shaky.

Vigilante smiles, secretly praying that it looks like one, "No, it's not. It's just... different."

Hero didn't need to look at the shape of their lips to know what vigilante was feeling. They could hear it in their voice- a tinge of pain.

Hero doesn't know anything about vigilante yet, but you don't have to know someone's history to make them smile right? Every person deserves to smile, at least that's what hero thinks. So, they're determined to do that, again and again.

"So, is this different, in a good way or a bad way?"

Vigilante thinks about it for a minute.

"In a good way." Their lips curve happily this time and hero secretly takes pleasure in it.

Vigilante definitely looked so much better with a smile on their face.

Hero’s smile matches vigilante’s - happy and satisfied.

-

The alarm goes off. They have to get in position now.

But there's something still bugging vigilante. They swallow a bit of their pride to ask, what's probably the most silliest thing that they've ever wanted to ask someone-

"Hero, wait."

Hero stops in their tracks, a few feet away from the exit door, turning back to look at vigilante.

"Why, um, why did you... smile?"

Hero chuckles heartily and vigilante's cheeks turn redder by the second. The tone is soft and sweet, not condescending, so vigilante doesn't mind at all. In fact, they think that they could even get used to hero’s laughter, and maybe, they’ll end up liking it someday.

Hero’s eyes don't leave vigilante while they think of an answer in their head. The hero organisation must be crazy, because how else can they label this person as evil?

" You don’t really need a reason to smile, you just smile if you feel like it, that’s all. But if you really want to know, smiles are something that reflect one another- that’s the nice thing about them. So I smiled, because you did.” They pause for a second. “ But even if you didn’t, I would have smiled anyways, because I wanted to.”

Hero grins as if to reinstate their point and vigilante smiles back, only then realising that they've been doing it unconsciously. It just felt foreign, but in the best way.

Vigilante looks like they’re trying to understand a math problem and hero thinks it’s the cutest thing. "You're right. That makes sense." 

Vigilante holds out their hand and hero looks at them questioningly.

"Come on, this way is faster", they point towards the edge of the rooftop.

Hero feels like their heart is going to fly right out of their mouth if they don't close it, so that's what they do. They keep their lips sealed as vigilante effortlessly scoops them up in their arms and jumps off the rooftop, their powers immediately coming to life. It makes hero wonder just how many times they've done this.

Hero can literally see their superiors in their head, hurtling curses at them for allowing a situation like this to happen. They look at vigilante's face from the corner of their eyes, and it's small, but that's definitely a smile there. Hero smiles wide, a feeling of pride filling up their chest. They know it's funny to feel that way, but feelings are feelings.

As they land safely on the ground, hero thinks,

I'll just leave this part out of my report.

I'm letting the spotlight shine on vigilante for this one, because hurray to morally grey characters who just pretend to be evil and don't actually go around causing chaos xD Hope you all will enjoy this one^^


Tags
Loading...
End of content
No more pages to load
Explore Tumblr Blog
Search Through Tumblr Tags