Nie wiem, co jest najgorsze w tym, jak zakończyli się Wizards jeśli chodzi o Jima. To, że stracił swoją trollową formę, przez co całe poświęcenie pod koniec Trollhunters wydaje się być tylko narzędziem fabularnym dla usunięcia go z Wizards, to, że musiał do tego zginąć, więc mieliśmy kolejną fake-out dead w serii (drugą z tą samą postacią) czy to, że został przywrócony poprzez potęgę prawdziwej miłości, co jest tak wymęczonym tropem, że robienie tego bez twistu jest nudne.
Czy "Hero with a Thousand Faces" jest pierwszym prawdziwym fillerem w tym serialu? Dlaczego? Ten sezon ma 13 odcinków, można te 20 minut wykorzystać na tyle lepszych sposobów, niż na filler, który praktycznie nic nie wnosi. Czemu?
Moja opinia o The Owl House S2E2:
Uwaga, Spoilery!
To był odcinek o Blight'ach! Yeay!
Ojciec Amity jako "największy twórca Abominacji" a Amity jako Najlepszy Uczeń na tej ścieżce? Wow. Mam złe doświadczenie z dzieciakami, które w szkole uczą się tego, czym zajmują się ich rodzice XD Mój szacunek dla Amity właśnie urósł.
I uwielbiam tę dynamikę, że żona pociąga za wszystkie sznurki, a mąż nie ma praktycznie nic do powiedzenia. To jest toksyczne i złe, ale jak na toksyczną relację złoczyńców, jest perfekcyjne. (i pozwala mi nie czuć się aż tak winną, że go całkiem lubię)
Um... Lilith i Eda! Ich rywalizacja jest cudowna! Lilith radząca sobie tak dobrze z magią, a Eda wysadzająca wszystko czego się dotknie bo jej zwyczajne metody nie działają. I że cały dom mógłby zostać rozsadzony, a Eda nie przyznałaby się do błędu, ale kiedy King oberwał to od razu zmieniła zdanie. Widać jej priorytety.
A, no i więcej Lilith i Hoody'ego <3 Więcej Lilith i Hoody'ego to zawsze lepiej. Z tego co pamiętam następny odcinek to ma być wycieczka Lilith, Luz i Hoody'ego, czyli top 5 odcinków tego sezonu. Po tym ile ich dostaliśmy w pierwszym i drugim? Nie mogę się doczekać.
Co dalej? Em... było Lumity, słodkie jak zwykle. I byli bliźniacy! Oh, jak ja uwielbiam, kiedy bliźniaki pomagają i jednocześnie robią sobie żarty z Amity.
Jeśli chodzi o Amity, to moje dziecko i planuję ją ją adoptować, zasługuje na odrobinę szczęścia. Zaproponowałabym ucieczkę do Edy, Lilith i Luz, ale one mają teraz mały problem z pieniędzmi, więc chyba na razie lepiej nie. Cieszę się, że w końcu udało jej się postawić rodzicom, zwłaszcza twarzą w twarz. I jeszcze bardziej cieszę się, że zrobiła to dla Luz.
Reakcja Gusa na Luz wpadającą e kłopoty jest idealnie na miejscu. I naprawdę kocham, że mimo iż zadawanie się z nią i z Amity tak trochę skończyło się tym, że zostali wyrzuceni ze szkoły, oni wciąż pobiegli pomóc kiedy tylko dowiedzieli się, że wpakowała się w jakieś bagno. I kocham jak bardzo tatowie (?) Willow starający się jej pomóc i ją uczyć kiedy została wyrzucona <3 To naprawdę pokazuje jak się o nią martwią. (no i był mały smaczek do Amphibi. mam przez to teorie)
To, że dyrektor naprawdę nie chciał wyrzucać Luz i reszty, i że naprawdę za nimi tęsknił jest słodkie. I urocze. I to uwielbiam. Kocham jak dostajemy ten montaż jakieś dwie minuty, po tym jak mama Amity wymieniła wszystkie katastrofy, które grupa sprowadziła na szkołę podczas ostatnich kilku tygodni. Uwielbiam to.
A, no i końcówka! Ofelia nie wydaje się być największym fanem ludzi Imperatora... Jasne, jest przestraszona, co jest zrozumiałe, ale wydawało mi się, że to cos więcej. A może po prostu za dużo w tym czytam... Tak czy siak, Luz i ekipa lepiej szybko ogarną te glify, bo zapowiadają się kłopoty...
To chyba już wszystko. Jak zwykle dużo chaosu. Mam nadzieje, że chociaż dobrze się czytało.
Ok, więc tylko po to, żeby podsumować, czy wszystko dobrze rozumiem.
Marley zbudowało swoją imperialną potęgę, korzystając z mocy tytanów. Przez cały czas wiedzieli, że największe zagrożenie aka Tytan Pierwotny jest na Paradise. Część z nich się go bała, reszta chciała terenów i surowców, więc postanowili zaatakować wyspę.
Przez sto lat wysyłali na Paradise ludzi pozamienianych w tytany jako karę, dając wręcz nieskończony materiał do researchu i treningu ludziom z wyspy. A później wysłali tam grupę ludzi-tytanów, dając im jeszcze więcej materiału do researchu. I przy okazji zabijając jakiś milion ludzi, którzy nawet nie miał pojęcia, że jakiś zewnętrzny świat istnieje.
I jeszcze są zaskoczeni, że ich strategia rzucania tytanów na każdego przeciwnika, jaki się na winie nie działa, kiedy Paradise stwierdza, że ma już tego dość i postanawia wypowiedzieć wojnę?
Ci ludzie kontrolowali tytanów przez sto lat. Jak aroganckim trzeba być, żeby nie pomyśleć, że może, może warto by było jednak znaleźć jakiś sposób, na zatrzymanie takich tytanów, gdyby któryś się zbuntował? Albo jakby ten cały Paradise serio wypowiedział wojnę?
Okej, miałam małą przerwę bo obowiązki domowe (i Owl House) ale wreszcie skończyłam połowę pierwszego sezonu Amphibia.
Większość odcinków wciąż była fillerami, ale można się było na nich dobrze bawić. No i dodawały masę worldbuildingu. Na dodatek naprawdę podoba mi się, że wciąż zdarzało im się nawiązywać do przeszłych zdarzeń. A, no i Polly to oficjalnie moja bratnia dusza, przez większość czasu mówiła dokładnie to, co ja chciałam (nawet jeśli ona robiła to w bardziej... wrednym tonie)
Przez wszystkie odcinki w tle przewija się motyw Anne będącej z innego świata i nawiązującej do tego "jak to było w domu", ale skrzyneczka wróciła dopiero w 14 odcinku. Pojawienie się skrzyneczki na końcu wzięło mnie z zaskoczenia. W pierwszym odcinku pokazanie jej skonstruowane było w taki sposób, że spodziewałam się wielkiej dramy, jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego otwarto drzwi do tajemnicy, która daje mi silny klimat "Gravity Falls". A to szanuję.
Ale. Ale. Odcinki 19-20. Oh, ludzie. 19-20. Kocham te odcinki. One były tak wypakowane fabułą.
W odcinku 19 mamy w końcu jakąś politykę tego świata (jeśli ktoś się nie zorientował, że kocham politykę w światach fantasy, to moją ulubioną mangą jest One Piece, a to powinno mówić samo za siebie), dostaliśmy jakiś timeline, żeby się zorientować ile mniej więcej Anne już jest w tym świecie (i wow, twórcy wzięli to całe "day-to-day life" bardzo dosłownie, huh?) Uwielbiam całą konstrukcję odcinka. I bardzo się cieszę, że burmistrz Jestem-Twoim-Standardowym-Politykiem w końcu zniknie. Albo przynajmniej straci urząd. I chyba w końcu zakończyliśmy mini-ark z Anne będącą nienawidzoną przez wioskę (mam nadzieję). Ten odcinek też wprowadził ropuchy (to... są ropuchy prawda? Skoro Anne jest z żabami...) jako antagonistów do Anne...
A później mamy odcinek z ich perspektywy. I to od razu odwraca wszystko na głowę. Ropuchy nie są już tymi złymi badassami. Widzimy ich w bardziej "codziennym" środowisku. Imprezują. Mają wrednego szefa. I są we własny sposób dziwaczni. I widzimy, jak Sasha się w pewien sposób z nimi zaprzyjaźnia. Po kolei przekonuje strażników, żeby zrezygnowali. A na koniec udaje jej się zaimponować kapitanowi, którego imienia jeszcze nie pamiętam. Naprawdę polubiłam po tym odcinku ropuchy. I Sashę. I kapitana. Mam nadzieję, że będzie więcej odcinków skupionych na ich grupie w dalszej części sezonu.
To w sumie bardzo ciekawa, że coś, co można uznać za "pół-finał sezonu" skupia się po kolei na obu dziewczynach: Anne i Sashy zdobywających szacunek w miejscu do którego trafiły. I bardzo mi się podoba, że oba odcinki są powiązane, na więcej niż jeden sposób.
A teraz moje przemyślenia o naszych głównych postaciach!
Polly to najsłodsza chłopczyca jaką w życiu widziałam. Ona miała najmniej rozwoju, bo po co zmieniać coś, co jest doskonałe i z tego co pamiętam tylko jeden odcinek był jej poświęcony. Ale i tak jest chyba moją ulubioną postacią w serii. Zawsze w tle, mówi praktycznie to, co myślę XD
Anne powinna chyba być pierwsza... podobno jest protagonistką czy coś XD Jej postać to po prostu współczesna nastolatka i ja to uwielbiam. Zwłaszcza, że nie jest zbyt ekstremalnie napisana. Jest w stanie sobie poradzić i normalnych warunkach mogłaby uchodzić za chłopczycę niestety tu jest otoczona przez mężczyznę, chłopaka i wychowaną przez nich 5-latkę, więc jest najbliższą rzeczą do girly-girl jaką dostajemy w głównej obsadzi. Zawsze ciężko mi patrzeć jak korumpuje pozostałych. Nawet, jeśli chodzi później ma się czegoś sama z tego nauczyć. Jasne, dzięki temu ma wady. Zawsze chce wiedzieć wszystko najlepiej i ma problem ze słuchaniem innych. Oczywiście, tęskni za domem i jest samotna. Czasem ma nawet racje i budzi w ludziach coś dobrego, a jeśli nie ma, to uczy się swojej lekcji.
To nie zmienia faktu, że odcinek 18 strasznie ciężko mi się oglądało. Coś o odcinku w którym rodzina stojąca na szczerości sprzedaży zaczyna kłamać i oszukiwać mnie łamie. Oglądałam go chyba z godzinę.
O, a skoro już przy tym jesteśmy. Hop Pop! Żaba, która sprawiła, że czuję się stara! Jestem zaskoczona jak często biorę jego stronę w kłótniach z Anne. I to nie jest nawet "wiem jak to się skończy, bo protagonistka musi nauczyć się swojej lekcji". Wiem, że tego typu odcinki są zazwyczaj zaprojektowane, żeby mieć lekcję, ale kiedy bierzesz stronę "starego zgreda" ponad nastoletnią protagonistką po prostu masz takie "oh, jestem już stara" XD Hop Pop jest tym charakterystycznym, ekscentrycznym mentorem-opiekunem, który nie ma pieniędzy, ale by ich chciał. Podobne postacie były zarówno w Gravity Falls jak i w Owl House. Zapomnijmy na chwilę, że TOH wyszło po Amphibii... Pojawia się tu kilka twistów, które odróżniają go od Stana i Edy, co doceniam. I miło, że ten jeden nie jest poszukiwanym przestępcom. W większości...
Em... chyba został mi tylko Spring, tak? Spring jest dzieckiem i to mam wrażenie często wychodzi. Jest dużo bardziej podatny na sugestie Anne niż reszta rodziny i momentami mam wrażenie, że ją idolizuje. I jest całkiem uroczy jako ten dzieciak. Ale... czy tylko dla mnie 10-latek będący zaręczonym (i wykorzystanym do małżeńskich kontraktów) jest bardzo... niekomfortowe?
Em, yeah... To chyba wszystko? Przynajmniej na razie. Mam sporo na głowie, ale chciałabym skończyć sezon pierwszy w tym tygodniu (do 20.06) Wtedy napiszę więcej. (Oh, wow, to ma chyba więcej słów niż niektóre moje rozdziały...pisałam to od południa XD)
Oh god, to jest taki bałagan... W tym momencie macie wgląd do tego co dzieje się w mojej głowie. Powiedziałabym, że kiedyś napiszę o tym więcej... ale mam inne projekty, więc nie wiem, kiedy znajdę czas. A, no i muszę się zacząć w końcu przygotować na... ugh... dorosłe życie, czy coś.
the scarlet milf
3Belowes to jedyny serial jaki widziałam, w którym jedyny trójkąt miłosny jest pomiędzy seniorami i absolutnie kocham go za to.
Na mangę trafiłam zupełnym przypadkiem i przeczytałam tylko to, co było przetłumaczone na polski... jakieś trzy lata temu. Wtedy Stone Wars się nawet na dobre nie zaczęły, nie mówiąc już o tym co było przetłumaczone. Wróciłam do oryginału dopiero po tym, jak skończyłam pierwszy sezon, więc to nie tak, że znałam mangę na pamięć kiedy podchodziłam do animacji. Ale też nie zaczynałam serii kompletnie na świeżo.
Ok, tyle jeśli chodzi o wstęp. Jeśli chodzi o anime, to na początku byłam trochę zawiedziona. Przez pierwsze kilka odcinków miałam wrażenie, że strasznie pędzą z fabułą i pomijają jakieś elementy, ale to prawdopodobnie był mój sentyment do mangi.
Pierwszy sezon pokrył jakieś 60 rozdziałów, ale nie było tego za bardzo czuć. Tempo opowiadania historii koniec końców okazało się świetnie pasować do anime, a reżyser podjął kilka naprawdę dobrych decyzji. Na dodatek seria całkiem nieźle oddała kreskę Boichi’ego, którą po prostu uwielbiam.
Dla mnie jednak najlepszą częścią anime jest muzyka. Muzyka to zazwyczaj najbardziej oryginalna część anime. To także oznacza, że cała odpowiedzialność za muzykę spada na studio i osoby pracujące przy serii. Mangi i nowelki nie zawierają gotowej ścieżki dźwiękowej, ani nawet żadnych sugestii, w przeciwieństwie do wielu innych elementów serii. Muzyka nadaje scenom określonego tonu, podkreśla to, co dzieje się na ekranie oraz emocje, które mają być przekazane. Świetna muzyka może sprawić, że nawet kiepskie sceny wypadną dobrze, a zła może zniszczyć nawet najbardziej emocjonalne momenty. Dlatego właśnie tak bardzo uwielbiam, co dzieje się z adaptacją Dr Stone. Muzyka świetnie wpasowuje się w sceny, cały soundtrack jest wykorzystywany jak dla mnie perfekcyjnie.
Wiem, że sama muzyka nie wystarcza, żeby scena była dobra. Nawet najlepsza muzyka nie naprawi okropnej animacji czy rysunków (chociaż na pewno pomoże) Jednak bardzo, bardzo rzadko zdarza się, że animacja jest aż tak słaba, żebym to zauważyła, a przeciętnej, dobrej i świetnej za nic nie odróżnię. Dlatego muzyka jest dla mnie ważniejsza.
Musiałabym się naprawdę wysilić, żeby znaleźć coś nie tak z tą serią. Anime to połączenie dobrych i świetnych elementów, które razem działają perfekcyjnie. Nawet ten filler na pół odcinka na początku drugiego sezonu był znakomity: pomógł zachować płynność historii oraz bardziej emocjonujące zakończenie, a na dodatek wpasowywał się w fabułę. To jedno z moich ulubionych anime i jedno z lepszych, jakie widziałam. To, co studio robi z tą adaptacją naprawdę mi się podoba i mam nadzieję, że utrzymają wysoki poziom!
MCU Reverse Role AU z Hero!Lokim (albo raczej Anti-Hero!Loki) i Villain!Thor
Czy tylko dla mnie cały wstęp do "Thanks to Them" to obv speed run przez like, 1/3 sezonu?
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts